wtorek - 3.06.1997

SPOTKANIE Z MŁODZIEŻĄ

,,NIE BÓJCIE SIĘ''

Drodzy Młodzi Przyjaciele!
 
1. Oto jest dzień, który dał nam Pan,
Radujmy się i weselmy się w nim! (por. Ps 118/117/, 24).
Na szlaku mojej tegorocznej pielgrzymki do Ojczyzny spotykam się wszędzie z wyrazami wielkiej życzliwości i radości.
Tak było we Wrocławiu, Legnicy, Gorzowie, Gnieźnie i tak jest także tu, w Poznaniu.
 
Dziękuję wam z całego serca za to spotkanie i za udział w nim tak liczny, choć jest to czas egzaminów i wystawiania ocen na świadectwach. Witam i pozdrawiam każdą i każdego z was po kolei, a przez was i z wami pragnę powitać i pozdrowić całą młodzież polską, a także waszych rodziców, wychowawców, duszpasterzy, profesorów i całe środowisko uniwersyteckie. Słowa serdecznego pozdrowienia kieruję do pasterza Kościoła poznańskiego, do jego biskupów pomocniczych i do Ludu Bożego umiłowanej archidiecezji. Pozdrawiam także księdza arcybiskupa Jerzego Strobę, który w tej archidiecezji przez długie lata spełniał posługę pasterską. Dziękuję Mu za wszystko, co uczynił dla Kościoła powszechnego, a zwłaszcza dla Kościoła w Polsce.
 
Oto jest dzień, który dał nam Pan...
 
2. Fragment Ewangelii św. Mateusza, który przed chwilą odczytaliśmy, prowadzi nas nad jezioro Genezaret.
 
Apostołowie wsiedli do łodzi, aby wyprzedzić Chrystusa na drugi brzeg. I oto, wiosłując w obranym kierunku, ujrzeli Jego samego kroczącego po jeziorze. Chrystus szedł po wodzie tak, jakby to była ubita ziemia. Apostołowie przerazili się, mniemając, że to zjawa. Na okrzyk trwogi Jezus przemówił do nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! (Mt 14, 27) I wtedy odezwał się Piotr: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A On rzekł: Przyjdź! (Mt 14, 28-29) I Piotr wyszedł z łodzi i zaczął kroczyć po wodzie. Dochodził już do Chrystusa, gdy - wobec silnego uderzenia wiatru - uląkł się. Kiedy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! (Mt 14, 30) Wówczas Jezus wyciągnął rękę, uchwycił go, ocalił przed utonięciem mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? (Mt 14, 31)
 
To wydarzenie ewangeliczne jest pełne głębokiej treści. Dotyczy najważniejszego problemu życia ludzkiego - wiary w Jezusa Chrystusa. Piotr miał z pewnością wiarę, którą wyznał później wspaniale pod Cezareą Filipową, ale w tym momencie nie była ona jeszcze ugruntowana. Gdy zawiał silny wiatr, Piotr zaczął tonąć, ponieważ zwątpił. To nie wicher zanurzył Piotra w głębinach jeziora, lecz niedostatek wiary. Jego wierze zabrakło istotnego elementu - całkowitego oparcia się na Chrystusie, całkowitego zaufania Chrystusowi w chwili wielkiej próby, zabrakło całkowitego pokładania w Nim nadziei. Wiara i nadzieja razem z miłością stanowią fundament życia chrześcijańskiego, którego kamieniem węgielnym jest Jezus Chrystus.
 
W Jego śmierci na krzyżu i zmartwychwstaniu została objawiona w pełni miłość Boga do człowieka i świata. Jezus jest jedyną drogą do Ojca, jedyną drogą, która prowadzi do prawdy i życia (por. J 14, 6).
 
To orędzie, które Kościół od początku swego istnienia głosi wszystkim ludziom i narodom, przypomniał naszemu pokoleniu Sobór Watykański II. Pozwólcie, że zacytuję krótki urywek z Konstytucji Gaudium et spes: Kościół zaś wierzy, że Chrystus, który za wszystkich umarł i zmartwychwstał, może człowiekowi przez Ducha swego udzielić światła i sił, aby zdolny był odpowiedzieć najwyższemu swemu powołaniu; oraz że nie dano ludziom innego pod niebem imienia, w którym by mieli być zbawieni. Podobnie (...) też wierzy, że klucz, ośrodek i cel całej ludzkiej historii znajduje się w jego Panu i Nauczycielu. Kościół utrzymuje nadto, że u podłoża wszystkich przemian istnieje wiele rzeczy nie ulegających zmianie, a mających swą ostateczną podstawę w Chrystusie, który jest Ten sam, wczoraj, dziś i na wieki (n. 10).
 
Drodzy chłopcy i dziewczęta,
podążajcie z entuzjazmem swych młodych serc za Chrystusem.
Tylko On może uciszyć lęk człowieka. Patrzcie na Jezusa głębią waszych serc i umysłów!
On jest waszym nieodłącznym przyjacielem.
To orędzie - któremu poświęciłem moją pierwszą Encyklikę Redemptor hominis - głoszę ludziom młodym na wszystkich kontynentach podczas podróży apostolskich oraz z okazji Światowych Dni Młodzieży.
To orędzie jest także
tematem sierpniowego
spotkania młodych
z Papieżem w Paryżu,
na które was serdecznie
zapraszam. Pozostaje jeszcze
drobna kwestia finansowa.
Ale poradzicie sobie. Jako chrześcijanie jesteście
wezwani do świadczenia
o wierze i nadziei, aby ludzie - jak napisał św. Paweł - nie byli bez nadziei ani Boga na tym świecie, lecz uczyli się Chrystusa - naszej nadziei (por. Ef 2, 12; 4, 20).
 
Wiara w Chrystusa i nadzieja, której On jest mistrzem i nauczycielem, pozwalają człowiekowi odnieść zwycięstwo nad samym sobą, nad tym wszystkim, co w nim jest słabe i grzeszne, a zarazem ta wiara i nadzieja prowadzą do zwycięstwa nad złem i skutkami grzechu w otaczającym nas świecie. Chrystus wyzwolił Piotra z lęku, który owładnął jego duszą na wzburzonym morzu. Chrystus i nam pozwala przetrwać najtrudniejsze chwile w życiu, jeżeli z wiarą i nadzieją zwracamy się do Niego o pomoc. Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! (Mt 14, 27) Mocna wiara, z której rodzi się bezgraniczna nadzieja, cnota tak bardzo dziś potrzebna, uwalnia człowieka od lęku i daje siłę duchową do przetrwania wszystkich burz życiowych. Nie lękajcie się Chrystusa! Zaufajcie Mu do końca! On jedyny ma słowa życia wiecznego (por. J 6, 68). Chrystus nigdy nie zawodzi.
 
Tu, na tym miejscu, na placu Adama Mickiewicza, stał kiedyś pomnik Najświętszego Serca Pana Jezusa - widomy znak zwycięstwa Polaków odniesionego dzięki wierze i nadziei. Pomnik był wzniesiony w 1932 roku ze składek całego społeczeństwa, jako wotum dziękczynne za odzyskanie wolności.
Odrodzona Polska skupiła się przy Sercu Jezusa, aby z tego źródła miłości ofiarnej czerpać siłę do budowania przyszłości Ojczyzny na fundamencie Bożej prawdy, w jedności i zgodzie. Po wybuchu drugiej wojny światowej pomnik ten okazał się tak niebezpiecznym symbolem chrześcijańskiego i polskiego ducha, że został zburzony przez
najeźdźcę na początku okupacji.
 
3. Drodzy chłopcy i dziewczęta!
Ileż to razy wiara i nadzieja narodu polskiego była wystawiona na próbę, na bardzo ciężką próbę w tym wieku, który się kończy! Wystarczy przypomnieć pierwszą wojnę światową i związaną z nią determinację tych wszystkich, którzy podjęli zdecydowaną walkę o odzyskanie niepodległości. Wystarczy przypomnieć międzywojenne dwudziestolecie, w czasie którego trzeba było wszystko budować właściwie od początku.
Potem przyszła druga wojna światowa i straszliwa okupacja w wyniku układu między Niemcami hitlerowskimi a Rosją sowiecką, który przesądził o wymazaniu Polski jako państwa z mapy Europy. Jakże radykalnym wyzwaniem był ten okres dla wszystkich Polaków! Rzeczywiście pokolenie drugiej wojny światowej spalało się poniekąd na wielkim ołtarzu walki o utrzymanie i zapewnienie wolności Ojczyzny. Ileż to kosztowało ludzkich żywotów - młodych żywotów, obiecujących. Jak wielką cenę zapłacili Polacy, wpierw na frontach września 1939 roku, a z kolei na wszystkich frontach, na których alianci zmagali się z najeźdźcą.
 
Po zakończeniu wojny przyszedł długi - prawie pięćdziesięcioletni - okres nowego zagrożenia, tym razem nie wojennego, ale pokojowego. Zwycięska Armia Czerwona przyniosła Polsce nie tylko wyzwolenie od hitlerowskiej okupacji, ale także nowe zniewolenie. Tak jak w czasie okupacji ludzie ginęli na frontach wojennych, w obozach koncentracyjnych, w politycznym i militarnym podziemiu, którego ostatnim krzykiem było Powstanie Warszawskie, tak pierwsze lata nowej władzy były dalszym ciągiem znęcania się nad wielu Polakami. I to najszlachetniejszymi. Nowi panujący uczynili wszystko, ażeby ujarzmić naród, podporządkować go sobie pod względem politycznym i ideologicznym.
 
Lata późniejsze, poczynając od października 1956 roku, nie były już tak krwawe, jednak to zmaganie się z narodem i Kościołem trwało aż do lat osiemdziesiątych. Był to dalszy ciąg tego wyzwania rzuconego wierze i nadziei Polaków, którzy nadal nie szczędzili sił, ażeby się nie poddać; aby bronić tych wartości religijnych i narodowych, które były wtedy szczególnie zagrożone.
 
Moi drodzy, trzeba było to powiedzieć na tym miejscu. Trzeba było to wszystko jeszcze raz przypomnieć wam, młodym, którzy weźmiecie odpowiedzialność za losy Polski w trzecim milenium. Świadomość własnej przeszłości pomaga nam włączyć się w długi szereg pokoleń, by przekazać następnym wspólne dobro - Ojczyznę.
 
Trudno tu nie wspomnieć o jeszcze innym pomniku - Pomniku Ofiar Czerwca 1956 Roku. Został on wzniesiony na tym placu staraniem społeczeństwa Poznania i Wielkopolski w 25. rocznicę tragicznych wydarzeń, które były wielkim protestem przeciwko nieludzkiemu systemowi zniewalania 0serc i umysłów człowieczych.
Chciałem pod ten pomnik przybyć w 1983 roku, gdy
byłem po raz pierwszy jako Papież w waszym mieście,
ale wówczas odmówiono mi możliwości modlitwy pod Poznańskimi Krzyżami. .
Cieszę się, że dziś razem z wami - Młodą Polską - mogę uklęknąć pod tym pomnikiem i oddać hołd robotnikom, którzy złożyli swoje życie w obronie prawdy, sprawiedliwości i niepodległości Ojczyzny.

II część

III część

Menu
1979
1983
1987
1991 - I
1991 - II
1995
1997
Żródła
Webmaster
Serwis i obsługa